Jakby na marginesie
literatury, w jej ludowej formie, znajdują się
przysłowia. Odbijają one ludowy punkt widzenia świata, stanowią
kwintesencję ludowej mądrości. Przysłowia w większości są
międzynarodowe.
Wiele z nich wywodzi się z Biblii,
bądź zostało zaczerpniętych z dzieł starożytnych klasyków. Najdawniejsze
poświadczone przysłowia pochodzą z X w p.n.e.
(„Księga przypowieści” Salomona)
Była to forma przekazu określonych
treści rozpowszechniona już w starożytności - w Grecji i Rzymie. Znano
je tu i powtarzano, a także tworzono.
Jeśli chodzi o miejsce psa w przysłowiach, to warto zaznaczyć, że takie
jego cechy jak wierność i przywiązanie nieodmiennie łączone w
literaturze pięknej z psem, rzadko znajdują swoje odbicie w
przysłowiach. Nastąpiła tu bowiem całkowita degradacja psa. Przysłów, w
których występują słowa pies,
psi… jest bardzo dużo. Np. J. Krzyżanowski przedstawił ich ponad 350.
Przytoczę więc tutaj tylko wybrane przykłady.
”Byś swemu psu i nogę
uciął, przecie on za tobą pójdzie”.
Po raz pierwszy przysłowie to znajdujemy u Reja, gdzie wystąpiło w
formie:
„Psu chociaż nogę przetrącisz, a potem go pogłaszczesz, alić się on
znowu płaszczy, a lezie, merdając ogonem, do ciebie”. Przysłowie to
najprawdopodobniej ma związek ze średniowieczną bajką znaną z głośnego
zbioru „przykładów” „Historii rzymskich”. W przekładzie polskim z około
1540 r. nosi ona tytuł: „Przykład, że nie mamy żonom wierzyć ani
tajemnice objawiać”. W bajce tej jest mowa o trzech życzeniach
zagniewanego króla, które miał spełnić rycerz, by uzyskać jego
przebaczenie.
M.in. miał przedstawić królowi przyjaciela wiernego oraz niewiernego.
Najwierniejszym przyjacielem okazał się pies. Jest o tym mowa we
fragmencie:
„Tedy rycerz, wyjąwszy miecz, zaciął psa onego, który skowycząc dla
boleści, uciekał.
Zatym go zawołał, a pies zaś przyszedł k niemu. I rzekł rycerz: To jest
mój najwierniejszy przyjaciel”. Zdradliwa natomiast była przyjaźń żony.
Rycerz przekonał się o tym, wystawiając ją na próbę. Najpierw powierzył
jej rzekomą tajemnicę, a następnie w obecności króla spoliczkował
małżonkę, która w odwecie wyjawiła sekret (Historie rzymskie).
”Źle psa w studni drażnić.”
Przysłowie to
spotykamy po raz pierwszy u S. Rysińskiego w 1618 r.
Knapski w dodatku do swojego słownika pt. „Adagia”, obok tego przysłowia
umieścił komentarz: „Mówi się o kimś, kto z kłótnikiem lub awanturnikiem
ma sprawę, z której ani wywikłać się, ani bez szkody wydobyć się nie
może”. Przysłowie to wywodzi się z łacińsko — greckiej wersji: „walczyć
z psem w studni”.
Przysłowie to mówi o sytuacji trudnej, bez wyjścia — walce z psami,
gdy jest się razem z nimi uwięzionym w studni. Studnia jest
najprawdopodobniej synonimem pułapki. Wyjaśnienia należy szukać, być
może,
w górzystej Grecji, gdzie źródła bardzo często biją w kotłach lub lejach
górskich, z których niełatwo się wydostać. Drażnienie spotkanego w takim
miejscu psa mogło być więc niebezpieczne. Greckie przysłowie o psie w
studni przeniesione na grunt polski było bardzo popularne. Jednakże duża
liczba jego odmian dowodzi, iż nie było do końca zrozumiałe i budziło
pewne wątpliwości.
W języku polskim znane są przysłowia:
”Używa jak pies w suchej studni”,
„Używa jak pies w dominikańskiej studni”,
„Wdzięczy się jak suczka dominikańska”, które prawdopodobnie znaczy tyle
co „Wdzięczy się jak suczka w dominikańskiej studni”.
Polska rzeczywistość wprowadziła do tego wywodzącego się z Grecji
przysłowia
element rodzimego folkloru. Być może związane to było ze sposobem budowy
studni klasztornych przez dominikanów i umiejętnością specjalnego
zabezpieczania przed wpadnięciem. Była to bardzo istotna sprawa, gdyż
wokół studni klasztornych,
zwłaszcza w miejscach cudami słynących, w czasie odpustów tłoczyły się
tłumy spragnionych pielgrzymów, co mogło grozić wypadkiem.
”Ze psy w rząd, z kotki w taniec”. Pierwsze
poświadczenie tego przysłowia, podobnie jak w przypadku poprzedniego,
znajdujemy u S. Rysińskiego w 1618 r. Przysłowie to oznacza
„z mężczyznami pić, z kobietami tańczyć”.
”Pies na sianie leży, sam go nie je, a krowie (koniowi) go nie da".
Przysłowie to również wystąpiło po raz pierwszy w 1618 r. u S.
Rysińskiego. Wywodzi się ono ze starożytności i ma związek z
przytaczanym przez renesansowych paremiologów greckim powiedzeniem „suka
w żłobie”.
Jego odpowiednikiem jest związek frazeologiczny „pies ogrodnika”,
autorstwa szesnastowiecznego Hiszpana Lope de Vegi, który taki właśnie
tytuł nadał
jednej ze swoich komedii. Przysłowie to ukazuje psa w złym świetle.
Jest tu mianowicie przedstawiona jego cecha, która może ujawniać się w
określonej sytuacji - pewnego rodzaju pazerność (o ile można mówić o
pazerności w odniesieniu do psów). Jest to jednak oczywiście cecha
charakterystyczna przede wszystkim dla ludzi. ”Daj to psu, co
masz na sercu”.
Po raz pierwszy przysłowie to spotykamy u S. Rysińskiego w 1619 r.
Oznacza ono: „to, co mówisz jest nieszczere”.
„Pies do roboty”.
Po raz pierwszy przysłowie to zostało poświadczone przez G. Knapskiego
w 1621 r. Ma ono także postać: „pies na robotę”. Dawne zapisy wskazują,
iż zwrot ten pierwotnie oznaczał lenia, nieroba, obecnie zmienił swoje
znaczenie.
Teraz używany jest w odniesieniu do miłośnika czegoś (w tym
przypadku roboty).
”Psi go zjedli”.
Po raz pierwszy przysłowie to spotykamy w 1632 r. u G. Knapskiego.
Oznacza ono: „psiarnia pochłonęła majętność”.
Jest tu poruszona sprawa wzrostu zbytku i konsekwencji tego — ruiny
średnich fortun szlacheckich. Problem ten był przedmiotem ataków satyry
już w XVI w. Odstraszającym symbolem przesadnego oddawania się myślistwu
był mitologiczny łowca Akteon rozszarpany przez własne psy. Pisał o nim
np. A. Zbylitowski w utworze „Akteon”.
”Doczeka się pieska gałąź, choć mu się odwlecze”.
Przysłowie to spotykamy po raz pierwszy w 1674 r. w W. Potockiego
w „Merkuriuszu nowym”. Nie jest ono, jak by się mogło wydawać na
pierwszy rzut oka, związane z karą chłosty, ale odnosi się do dawnej
kary śmierci dla zwierząt.
Na ten temat mowa jest w pięcioksięgu Mojżeszowym:
„Jeśliby wół rogiem ubódł męża, ukamienują go i nie będą jeść mięsa
jego, pan też wołu nie będzie winien”. Przepisy przewidujące karę
śmierci dla zwierząt znane były u ludów pierwotnych. Obowiązywały one
także przez całe wieki w Europie i tak np. we Francji jeszcze w 1697 r.
skazywano na śmierć i tracono zwierzęta oskarżone o zabójstwo lub czary,
w Anglii natomiast zniesiono ten zwyczaj dopiero w 1846 r. W Polsce
karanie psa śmiercią było bardzo rozpowszechnione. Świadczy o tym fakt,
iż literatura odnosiła się do tego problemu, jak do czegoś zwyczajnego i
zrozumiałego dla czytelnika.
W taki sposób pisze m.in. W. Potocki we fraszce „Figiel pies”.
Również A. Mickiewicz w „Panu Tadeuszu” ustami Telimeny opowiada o
chartach,
które poszły na powrozy po zdławieniu jej ulubionego pieska.
”Zdechł pies”.
Ten zwrot przysłowiowy po raz pierwszy spotykamy w 1696 r. u
W. Potockiego w dziele „Moralita”, jednakże w trochę innej postaci,
bowiem Potocki w miejscu, gdzie dzisiaj występuje słowo pies, umieścił
wyraz koń: Zdechł koń! - sprawa przepadła. Zwrot ten oznacza „przepadło,
nie ma rady” (lub „sprawa skończona”).
W „Słowniku języka polskiego” Karłowicza, Kryńskiego, Niedźwiedzkiego
podane jest następujące wyjaśnienie tego zwrotu:
„Junaczył, junaczył, a teraz zdechł pies!”
(już go nie ma, stracił na fantazji, schował dudy w miech, poszedł jak
zmyty, zapomniał języka w gębie, zgłupiał). Zwrot zdechł pies wywodzi
się z gwary myśliwskiej i najczęściej używany jest w znaczeniu podanym
przez Krzyżanowskiego (przepadło, nie ma rady).
Funkcjonuje on również w slangu amerykańskim w postaci Dog gone,
co dosłownie znaczy „pies przepadł”. Zwrot ten używany jest tu w sensie
„Nie ma co” lub „Tam do licha”.
W słowniku Bulasa, Whitfielda doggone tłumaczone jest jako „do diabła”.
”Na psa urok”.
Po raz pierwszy przysłowie to zostało poświadczone w 1819r. przez
J. Przybylskiego w „Przysłowiach polskich przez (...) zebranych i jego
ręką pisanych”. Wyrósł ono na gruncie medycyny ludowej i nawiązuje do
dawnych praktyk znachorskich. Miało wtedy znaczenie zażegnania, formułki
magicznej stosowanej przeciw urokom. Człowiek, używając tej formułki,
usiłował „zdjąć urok” lub „wyrzucić” chorobę z człowieka i przenieść ją
na coś gorszego,
czyli psa. Obecnie używane jest także dla wyrażenia podziwu.
”Psy na kim wieszać”.
Przysłowie to spotykamy już w 1839 r. u H. Rzewuskiego w „Pamiątkach
starego szlachcica litewskiego”. Zwrot ten ma związek z karą stosowaną w
Niemczech
w średniowieczu, ustanowioną przez Karola Wielkiego.
Był to zwyczaj kynoforii, polegający na noszeniu bądź prowadzeniu żywego
psa
z jednej niemieckiej prowincji do drugiej. Karę tę stosowano wobec
mężczyzn z wyższej sfery oskarżonych o rozbój lub złamanie pokoju.
Wielkość hańby oznaczał rozmiar psa. Największe przestępstwa karano
przymusem niesienia parszywego zwierzęcia. Prawo to było stosowane
szczególnie za czasów Ottona I Pies został tu zdegradowany do rangi
niemalże najniższej.
Niemalże, gdyż jeszcze niżej od niego stał kot. Noszenie kota było
bowiem karą przypisaną zwykłej szlachcie. Wiadomo ponadto, że karę
wieszania zbrodniarza w towarzystwie psa stosowano w Niemczech i
Holandii w wiekach XV - XVII, co było dodatkowym pohańbieniem skazańca.
W taki sposób tracono np. Żydów podejrzanych o kradzież.
W 1624 r. w Nysie na Śląsku wykonano na Żydzie wyrok, wieszając go za
nogi
między dwoma psami, które go zresztą zagryzły. Wiadomo ponadto,
że w Niemczech początkowo los przestępcy skazanego na śmierć przez
powieszenie dzieliły wilki. Dopiero z czasem zastąpiono je łatwiejszymi
do schwytania psami.
Nie ma pewności co do tego, czy ten niemiecki zwyczaj znany był również
w Polsce.
Istnieje taka możliwość, gdyż od czasów Kazimierza Wielkiego do końca
XVIII
w sądownictwo polskie opierało się na prawie magdeburskim.
Bardziej prawdopodobne jest jednak przypuszczenie, że zwrot polski
powstał
jako kalka językowa, jako przykład analogicznego powiedzenia
niemieckiego.
Zwrot przysłowiowy, dotyczący wieszania zwierząt w celu znieważenia,
pohańbienia człowieka, w języku polskim pojawia się po raz pierwszy w
1620 r.
w wierszowanej humoresce Jana Dzwonowskiego
„Konterfekt cudowny i siła Kozaka Płachty...” Jest tu mowa
jednakże nie o psach, ale o świniach:
„Niedługo w Carygrodzie Płachta się rozwinie, A na karkach
tureckich będzie wieszał świnie”
Fragment ten jest najprawdopodobniej parafrazą zwrotu o wieszaniu psów
i tym samym może być uznany za najwcześniejszy chronologicznie
dowód istnienia w Polsce już około 1620r. tego zwrotu.
”Psu na budę się nie zda” (nie przyda).
Po raz pierwszy przysłowie to zostało poświadczone w 1846 r. przez
A. Wilkońskiego w „Ramotach i ramotkach”. Jest to przysłowie
chłopskie. Zrodziła je codzienność w biednym obejściu,
gdzie budę dla psa klecono z kawałków spróchniałych, nie nadających się
już do niczego desek lub gałęzi przyrzuconych następnie słomą.
W ten sposób tworzono prymitywne schronienie dla psa, które miało
osłonić go
przed deszczem, śniegiem i mrozem.
Przysłowie to obrazuje stosunek ludzi do psów — powszechnie uważano
bowiem,
że pies zadowoli się byle czym.
”Co po psie w łaźni”.
Po raz pierwszy przysłowie to spotykamy w 1856 r.
w „Kalendarzu astronomiczno - gospodarskim polskim i ruskim”.
Przypuszczalnie wywodzi się ono ze średniowiecznej paremiologii
łacińskiej.
Sens polskiego przysłowia staje się bardziej zrozumiały dzięki pełnej
formie odpowiednika niemieckiego, który w tłumaczeniu na język polski ma
postać:
„Choć się psa wykąpie, tarza się on znowuż w błocie”.
”Staremu psu i staremu słudze jedna płaca”,
„Stary pies i stary sługa jedne cnoty mają”,
„Stary pies i stary sługa najczęściej kończą w nędzy”-
przysłowia te są „mądrościami narodu” XIX w.
Temat ten poruszają już przysłowia w XVI w. od Biernata Budnego i S.
Rysińskiego
poczynając - „Stary sługa jak stara miotła:
póki pracuje, póty w łaskach”,
„Stary sługa jak stary pies”,
„Stary sługa, stary pies kończą w nędzy”.
W świecie przysłów nie słyszy się o dobrych i wdzięcznych chlebodawcach.
Stary pies i stary sługa są tutaj uosobieniem wierności i lojalności,
którzy
za swoje oddanie i poświęcenie nie znaleźli opieki na starość.
”Pański pies, pański owies, Twój pies, twój owies”.
Przysłowia te występują u Adalberga. Są przestrogą przed nadmiernym
oddawaniem się pasji myślistwa, które może przynosić szkodę zarówno
gospodarstwu samego myśliwego, jak i jego często biedniejszym sąsiadom.
„Jakby mu psi obiad zjedli”. Przysłowie to zostało zapisane po raz
pierwszy
w 1545 r. przez Terencjusza:
„Zjedli im psi obiad” oznacza ono: „stracił humor, spuścił nos na
kwintę”.
Źródło:
Katarzyna Filipczak, Pies w literaturze, Dwumiesięcznik PIES, Nr 1 (291)
2001
Zawartość witryny stanowi własność hodowli Mzuri Nyumbani FCI Rhodesian Ridgeback
oraz jest chroniona prawami autorskimi. Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody właściciela zabronione!